Jak rzucić palenie, skoro daje nieśmiertelność?

Jak działa palenie? Przekracza się granice, a w rzeczywistości buduje się ograniczenie. Sprawdź !

Rak. Papieros. Rozedma płuc. papieros. Osteoporoza u dzieci. Papieros. Śmierdzi Ci z ust. Papieros. Żółte palce, szara skóra. Od samego czytania ciarki przechodzą po plecach i aż chce się zapalić. Przestać czytać, wyjść na przerwę, wciągnąć odpowiednią dawkę kojącą, poczuć ulgę i puścić relaksującego dymka. I znów wszystko wraca do normy. Spokój osiągnięty. Nieśmiertelność włączona. Dlaczego?

Dlaczego palaczom tak trudno rzucić palenie? Bo brakuje im świadomości? Nic z tych rzeczy. Prawdopodobnie palacz wie znacznie więcej o konsekwencjach palenia, niż osoba, która nigdy nie paliła i nie ma ochoty. Są świadomi zagrożenia. Brakuje im siły? Gdyby tak było to nie dążyli by z takim zapałem do zapalenia. Osoba słaba nie wychodziłaby w zimie i w deszczu, tylko po to by zapalić. Nie walczyłaby ze sobą podczas kilkugodzinnej podróży w samolocie czy autobusie, czekając na wielką chwilę – przerwę na papierosa. Nie wydawałaby tylu ciężko zdobytych, zarobionych pieniędzy, które z czasem trzeba będzie zarobić ponownie, by kupić paczkę ulubionych. Siła jest i to wystarczająca. Gdzie, więc leży problem.

W modzie. W rytuale. W przekonaniach. W tym, że ryzyko jest seksowne. Bardziej męskie. Jest to stek ładnych określeń. Które są kwintesencją stereotypu. Bo przecież żaden palacz nie lubi nazywać siebie nałogowcem. Lecz na pewno z przerażeniem ogląda najnowszy film Wojtka Smażowskiego o alkoholiku („Pod mocnym aniołem”) i myśli: „Dlaczego znowu idzie do baru skoro co dopiero przeszedł piekło i wyszedł z odwyku?”. Po czym wychodzi z seansu i zapala kolejnego papierosa. Nie zastanawiając się na tym, że to ten sam rodzaj nałogu. Pochodzący z tej samej części mózgu. Tyle, że konsekwencje zdrowotne, w postaci np. rak płuc potrafią być szybsze, niż odwyk i palący może już nie mieć czasu na kolejnego papierosa.

Rzeczywistość wygląda tak, że palaczowi się wydaje. Wydaje się, że nie może wytrzymać bez papierosa kilku godzin. Wydaje się, że to uspakaja. Wydaje się, że bez tego nie ma dobrej imprezy czy że bez tego wizerunek będzie niepełny.

Bowiem palenie w dużej mierze wywodzi się z mody. Tak to się zaczęło. Lata 60 – 70. Palenie było na czasie. Naturalne było to, że aktorzy w filmach palą. Jeśli wręcz nie palili, nie byli klawi. Co nie zapalisz? Zapal sobie, jeden Ci nie zaszkodzi. To prawda. Jeden papieros czy nawet pierwsza paczka lub pierwszy miesiąc palenia nie uzależni przy zażywaniu substancji, które wciąga się w tym przysłowiowym dymku. Jednak wraz z pierwszym wciągnięciem dymu w usta dzieje się coś znacznie silniejszego, niż nałóg fizyczny. Przekracza się granice, a w rzeczywistości buduje się ograniczenie.

Dlatego palacza nie za bardzo przekonują złowrogie informacje na temat raka i biernego palenia. Są to sprawy, które zazwyczaj według palącego, nie dotykają go bezpośrednio. Człowiek ma instynktownie tak wielką wolę przeżycia, że niekiedy staje się nieśmiertelny w swoim mniemaniu. Myśli, że to go nie dotyczy, przecież czuje się dobrze i wcale nie pali tak często jak kolega, który wypala półtora paczki dziennie. Zawsze znajdzie się ten ktoś, kto wypala o jednego papierosa więcej. Palenie – jest to czynność, która buduje bezpieczną sferę. Buduje rzeczywistość. Daje uczucie stabilności. Dlatego alkoholik z filmu Smażowskiego idzie zaraz po odwyku na kolejny kieliszek, a palacz pomimo gróźb i próśb idzie na kolejnego papierosa. Bo nie wyobraża sobie inaczej.

Dlatego właśnie przekracza się granice, a buduje ograniczenie. Wystarczy, żeby palący zadał sobie pytanie i szczerze na nie odpowiedział – dlaczego pali? Następnie napisał na kartce co najmniej 5 sposobów, albo nie… chociaż 3, którymi będzie w stanie wywołać stan / powód, który był jego odpowiedzią. Po czym spróbuje je wykonać zamiast palić papierosa. Szybko zorientuje się, że tu wcale nie chodziło o ten powód. A, że jest to zrodzona potrzeba na rzecz wzywającego nałogu, który opanował dobry kawałek jego mózgu. I to z tym trzeba walczyć.

Jak? Na podstawie postanowienia. Nie chcę palić. Nałogowcy czy nie nałogowcy palą, bo chcą. Wielokrotnie mówiło się o tym, że udowodniono mocniejszy aspekt psychiczny w nałogu, niż fizyczny. Palacz musi zapalić, ale bardziej to chce. Wystarczy postanowić, że nie chce. Ktoś by powiedział – Łatwo powiedzieć ! – Tak, właśnie tak powinno się to rozegrać. Łatwo. Powiedzieć sobie nie i już. I być szczerym chociaż względem siebie.

Czytaj również: Rzucasz palenie i tyjesz, dlaczego?

Ludzie z powodu papierosów umierają i to jest fakt. Nie da się go podważyć, ponieważ statystyki rosną. Mimo, że palaczy jest obecnie mniej, niż w latach np. 60 – 70 kiedy palenie było modne. Jednak wartości i tak wcale nie są zadowalające. Bo nawet jeżeli ilość palaczy spada, skutki w postaci 20 tysięcy zgonów spowodowanych papierosami sprzed lat, to wynik zatrważający.

Trudno jednak by było inaczej skoro papierosy to jedyny legalny środek rakotwórczy. A w Polsce produkuje się go masowo – co daje naszemu państwu pierwsze miejsce w produkowaniu gotowych wyrobów tytoniowych. A zaraz za tym plasuje nas na drugim miejscu wśród producentów tytoniu w UE.

Ilu palaczy każdego dnia ulega swojemu nałogowi, nawet nie wiedząc, że są zagrożeni. Według wyliczeń naukowców na 100 chorych na raka płuc 50-ciu umrze bez rozpoznania. A z pozostałej grupy, która przeżyje jedynie połowa będzie mogła zostać zoperowana, a z tej zoperowanej połowy przeżyje 5 osób, jednak najwyżej 5 lat.

Dlatego lekarze biją na alarm, by nawet Ci „nieśmiertelni” palacze poddali się badaniom – profilaktycznemu wczesnemu wykrywaniu raka płuc. Szczególnie mowa o tych, który palą co najmniej jedną paczkę dziennie.

Dla osób z otoczenia bliskich palaczy informacje te zapewne są wstrząsające. I jak zwykle dają właściwą reakcję. By reagować i spróbować nakłonić palacza do rzucenia nałogu. Co do samych palaczy…puszczamy oko, bo wiedzą co mają robić.